<perspektywa Weaslea>
Zajechaliśmy właśnie na parking, pod obszernym cyrkiem. Na pewno będę tego dnia najszczęśliwszą osobą na świecie, zawsze pragnęłam zobaczyć białego tygrysa.
-Weas wysiadamy.... Chyba, że wolisz zostać-uśmiechnął się przebiegle- dalej bo cię tu zamknę.
Gdy tylko doszło to do mojej głowy od razu podniosłam się z miejsca wybiegając jakieś 4 metry od samochodu. Nagle przed oczami wyłonił się Zayn.
-Pójdziesz ze mną na tyły? Muszę zapalić, a Perrie nienawidzi zapachu papierosów, a nie chcę iść sam- uśmiechnął się uroczo, robić minę kotka ze Shreka.
-No już dobrze, tylko poinformuję Lou.-odpowiedziałam grzecznie- Louis!! Idę z Zaynem do WC!
Przeszłam z nim kawałek za namiot tutejszego cyrku, obracając się tyłem do drogi, co później okazało się ogromnym błędem.Wpadłam na kogoś, ale nie na kogoś tylko na Harrego Stylesa!!! Boże Zayn ratuj!Jak oparzona wskoczyłam za Zayna.
-Dobra Zayn, dzięki i jakby co to Ona pojechała do domu twoim autem ok? A ty teraz wróć do nich, a ja będę ostrożny.
- Czekajcie, czekajcie to było zaaranżowane? Zayn ty wiedziałeś?- zaczynałam płakać- Zayn weź go ode mnie proszę, nie chcę z nim być
-Oj weź nie dramatyzuj pa, Hazz, a ty baw się dobrze i nikomu nie piśnij ani słówka, że kumpluje się z Harrym jasne? Inaczej odstrzelę ci łeb...
-A Perrie wie?
-Nie wie, pa- i odszedł jakby nigdy nic, nie myślałam, że taki jest... zawsze mi się podobał, byłam wręcz o niego zazdrosna... A teraz? Teraz to go doszczętnie nienawidzę, przysięgł Lou, że się mną będzie opiekować w razie potrzeby, a teraz tak po prostu mnie zostawił samą.... O nie jednak nie samą.... Powróciłam do szarej rzeczywistaści i tego , że przede mną jest on... ten kogo nienawidzę.
-Idziemy do tego cyrku bo podobno chciałaś coś zobaczyć, a potem pójdziemy tam gdzie ja chcę... Nie ma sprzeciwu jasne? Sprzeciw, to wpierdol. Żebyśmy się zrozumieli... Zakumałaś?
-Ta..tak, a nic mi nie zrobisz? Kiedy wrócę do domu?
-Za dużo pytań, kurwa. Nie ma takiej opcji, zostajesz u mnie.Jeszcze jedno wkurwiające pytanie, a ci wjebie zrozumiano?
-Y..yhm... tak- poprawiłam się pod jego surowym wzrokiem- Harry.
-Dobrze to ruszajmy jako pierwsi, ani na początek jadą do wesołego miasteczka.
Jezu ten koleś jest dziwny, ale najbardziej zaskakuje mnie to, że sie go nie boję. Teraz mam na głowię i jego i Zayna, mu nie można ufać wie wszystko o wyścigach, zna słabe punkty Louisa.... To się źle skończy, ale na początek muszę pomyśleć jak uciec, kiedy, w którym momencie.... a i na dodatek, żeby czego nie mądrego nie wypaplać... bo mnie uderzy... jak tak można? bić kobiety? Pomińmy jednak fakt że 2/3 ludzi na świecie tak robi.
-Harry?
-Czego?
-Nie zrobisz mi krzywdy?
-Nieee... jak będziesz grzeczna i jak będziesz mnie słuchała- jego uśmiech drwił ze mnie- ale wiesz, że oczekuje czegoś więcej? No powiedzmy, że będziesz moją małą seks zabaweczką co? Nikt sie nie dowie, a tobie dostarczę tyle przyjemności ile nikt nigdy w życiu.
Na ta jego wypowiedź momentalnie się zamknęłam postanowiłam się nie odzywać do końca spektaklu, który trawał jeszcze z jakies 30 min. Po spektaklu, nie byłam wcale zadowolona, nie chodzi o to, że źle, tylko denerwowało mnie to, że Harry ciągle sie na mnie gapił, to było takie krępujące, że w ogóle się nie skupiłam na moim tygrysku, zdecydowanie bardziej precyzyjnie by sie powiedziało, że mignął mi tylko przed oczami. ,Mój wymorzony zwierz, został przeze mnie zignorowany... "To smutne, że to o czym marzyłam tak po prostu zniknęło, przez jakiegoś świra z problemami seksualnymi" dopiero po chwili zorientowałam sie, że powiedziałam to głośno, on odchrząknął i spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem.
-Wychodzimy, jeśli nie zrobisz scen troszkę lepiej sie to dla ciebie skończy...
-Proszę, tylko mnie nie bij, ani nic z tych rzeczy błagalam robiąc zamieszanie.
-Stul pysk kurwo!- krzyknął mi do ucha- mniej scen, mniej bólu, a teraz zapierdalaj do wyjścia...
-Ok- pobiegłam, prawie nie upadając na mojego kochanego Lou.
-Louis ratuj- przytuliłam go z całych sił
-Ale od czego? I czemu uciekasz? Tu nie ma zagrożenia.- odwróciłam się gwałtownie, to tak to sobie wymyślił teraz ja mam się tłumaczyc z głupswta bratu.
Opowiedziałam mu o Harrym, w co uwierzył i byłam mu wdzięczna, i już miałam mówić jak do tego doszło, a zza pleców Louisa wyłonił sie Zayn... Co oni tak wyrastają znikąd? Ja mam jakieś zwidy czy coś?
-Zayn słyszałeś Harry ją miał... ale mu uciekła, przez to że Zayn stał za Lou dokładnie widziałam jego miny, skrzywił się i posłał mi karcące spojrzenie, na co odpowiedziałam mu tym samym- zabiję go- teraz to Zayn zamknął oczy próbując sie uspokoić...
-Nie ma potrzeby nie odezwę się do mnie więcej- mówiłam bardziej do Zayna... -Wracamy?
________________________________________
przepraszam za błędy, ale pisałam w pośpiechu
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Kocham to <3 Kiedy następny rozdział ? ??!?!?!?!??!!?!?!
OdpowiedzUsuń